Subiektywnie o „Snowdenie”

Introwertyk chadza do kina, a jakże.
Introwertyk lubi tą cudowną chwilę, gdy na sali gasną światła,
publika milknie, a na ekranie pojawia się pierwsza z wielu scen.

Tym razem jednak zamiast ciasno wypełnionego multipleksu
wybrałam kino studyjne w najgorszej dzielnicy Gdańska,
(Nowym Porcie, gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości).

Czy lubię kina studyjne?
To zależy od miejsca. Snowden był pokazywany tylko
w takim. Fimu nie wykupiły Helios ani Multikino.
Czyżby zbyt niepoprawny politycznie?

Kino Nowy Port. Mała salka z miejscami na 40-50 osób
i kameralna atmosfera szeptów i wysokich
kinomaniaków, którzy siadając w pierwszym rzędzie
zasłaniają obraz całej reszcie.

Po paru słodkich przekleństwach, które z siebie wydałam,
rzuciłam torbę na fotel i usiadłam na niej, by widzieć więcej,
boleśnie przekrzywiając się ku centrum sali, gdzie
brak foteli gwarantował przejrzystość obrazu.

Nie czytałam żadnych opinii ani recenzji przed seansem,.
Po co psuć sobie ogląd?

Wiedziałam kim jest Snowden,
wiedziałam co zrobił, obejrzałam rok wczesniej Citizenfour i
to wystarczyło w zupełności.

Dla tych, którzy nie wiedzą:
Snowden, to były pracownik CIA, który dowiedział się, że
rząd USA inwigiluje KAŻDEGO mieszkańca planety z dostępem do internetu.

Po nielegalnym skopiowaniu tych informacji,
opuścił organizację rządową,
uciekł z kraju i udostępnił prasie tajne akta.

Po tej sprawie stał się targetem nr jeden na liście USA.
Wydano na niego wyrok śmierci a do dziś (podobno) mieszka w Rosji,
gdzie ma azyl.

Film nakręcił dinozaur amerykańskiego kina, Oliver Stone.
Można polemizować czy to dobrze a może źle.
Moim zdaniem zrobił kawał dobrego kina,
które trzymało w napięciu przez ponad dwie godziny.

Może gdybym poszła do kina z chęci czystej rozrywki,
to czegoś by mi zabrakło.

citi

Może nawet nie uwierzyłabym reżyserowi w tę fabułę.
Film był jednak  dla mnie uzupełnieniem wiedzy,
tym, co dla wtajemniczonych jest niemal oczywiste.

Rząd USA może znaleźć informację o każdym człowieku,
który posiada dostęp do internetu. Może wiedzieć
o czym piszesz, co jesz, jak żyjesz i z kim sypiasz.
Nawet jeśli jest to bezprawne.

W postać Snowdena wcielił się Joseph Gordon- Levitt,
który znakomicie wywiązał się z roli zamkniętego w sobie
pracownika CIA.

Nie miałam wątpliwości, że poświęcił tej roli
sporo czasu.

Że upodobnił się nie tylko w sposobie mówienia i
tym jak się porusza, poczułam, że uwierzył w tę rolę,
podobnie jak Benedict Cumberbatch uwierzył w swoją postać
Juliana Assange w Piątej władzy.

Takie filmy nigdy w pełni się nie udadzą i zawsze będą zgarniać cięgi.
Bo są niepoprawne politycznie, często zbyt idealistyczne, a
historie bohaterów niekiedy rysowane grubą kreska, gdy
reżyser tylko ma domysły a fakty są niejasne.

Mimo to, zawsze będę ich bronić. Snowdena,
Piatej Władzy czy Big Short.

Takie produkcje pokazują jak jest,
nawet gdy jest to prawda mało kolorowa i niewygodna, bo każe skonfrontować się
z rzeczywistością którą sami stworzyliśmy i na którą się godzimy.

Więc. Dziewczyno, chłopaku.
Jeśli widziałeś Citizenfour,
jesli obejrzałeś przemówienie Snowdena na TED,
obejrzyj ten film i wyrób własne zdanie.

A potem sam zdecyduj, czy zakleisz kamerkę laptopa plastrem
i czy aby na pewno
odwiedzisz tę stronę na którą chciałeś wejść.

Opublikowane przez Kamila Gulbicka

Emocjonalna istnieje od kwietnia 2014 roku i porusza tematykę samorealizacji oraz pracy z emocjami. Strona ma służyć dwóm celom: prezentowaniu metod prowadzących do ogólnie pojętego sukcesu życiowego oraz zapoznaniu czytelników z książkami, które pomagają zrozumieć siebie i świat. Nie zabraknie też odrobiny rozrywki i recenzji z miejsc i kulturalnych wydarzeń.

Dodaj komentarz