Normalni ludzie zwykle szukają pierwszych oznak wiosny.
Ale ja do normalnych ludzi nie należę.
Z tęsknoty wyruszyłam dziś do lasu szukać jesieni.
I znalazłam.
Najpierw w deszczu, który pokręcił mi włosy,
a potem w pierwszych żółtych liściach opadłych z brzozy.
Znalazłam ją w zapachu butwiejącego leśnego podszycia
ale też w ciszy, która zagnieździła się na chodnikach
i parkowych ławkach.
Nadchodząca jesień przegoniła turystów do domu.
Molo opustoszało, podobnie jak rowerowe ścieżki
i leśna trasa, która jeszcze niedawno pełna była biegaczy.
Czy nie masz czasem wrażenia,
że w jesieni jest coś intymnego?
Wypełnia świat ciszą.
Taką dobrą bo pozbawioną krzyków i
elektronicznej muzyki z nadmorskich straganów.
Słychać ptaki, które zostały.
Słychać jak deszcz stuka o liście dębu.
Kap
kap
kap.
Idziesz parkową drogą, która jest pusta.
A nawet jeśli kogoś spotykasz, to ten ktoś jest inny niż latem.
Spokojniejszy, zadumany, pełen refleksji.
Jesień sprzyja spokojnym samotnikom.
To moje ukochane pory roku.
Wrześniowe babie lato i październikowa polska jesień
w których jest coś świętego.
To pewnie przez tą ciszę.
A może przez powagę szarych chmur,
które otuliło wesołe dotychczas niebo.
Mam wrażenie, że jesień smakuje intymnie w każdym miejscu.
Nie tylko w lesie i w parku.
Pachnie miodem z pieczonych pierników.
Smakuje cynamonem z gorącej kawy.
Ma fakturę ciepłego koca i swetra z dzianiny,
pachnie starą książką czytaną w łóżku,
jest dźwiękiem rozchlapanej kałuży za oknem
i deszczem , który puka o poranku.
Może jestem nienormalna, ale kocham jesień.
Spotkałam ją dziś w lesie.
Szła spokojnie, trzymając Pana Wrzesień za ramię.
„Dzień dobry. Czekałam na was!”
Pan Wrzesień, dostojny młokos w rdzawym kapeluszu
posłał wszystkie dzieci do szkoły,
a turystów sprowadził do domu.
„Oto czas refleksji”,
rzekł i ściszył wszelką muzykę.
Duże ptaki wyprawił w mapy, by te ruszyły z kraju,
porozwieszał pajęcze nici między płotami
a na koniec rozlał farby na drzewa,
by łagodnie przyjęły swą śmierć.
Po cichu i z uśmiechem,
jak przystało na statecznych starców.