Sprzedaj lodówkę i jedź dookoła świata
-Pewnego dnia straciłem wiarę w to, że Europa to pępek świata- ciągnął Sergio.- To był zwykły dzień, taki sam jak inne. Byłem nauczycielem, miałem więc pewną pracę, dom, narzeczoną…
Zdecydowałem, że muszę to wszystko zostawić, przelecieć wielką wodę i znaleźć się tu, w Ameryce Południowej. Zacząłem podróżować i uczyć się, musiałem otworzyć umysł, przemyśleć o co mi w życiu chodzi, czego chcę i po co. Dlaczego? Chciałem poznać, a może dopiero odkryć inny świat. (…)
To tu zdałem sobie sprawę, że w plecaku mam same niepotrzebne rzeczy. Naprawdę nie potrzeba sześciu koszul czy czterech par spodni, aby żyć. Trzeba zwalczyć w sobie uzależnienie polegające na ciągłej konieczności zaspokajania pozornych potrzeb. Widziałem głód, ale także radość ludzi. Coś nie do pomyślenia w naszej dzisiejszej Europie, gdzie panuje chciwość, oszustwo i zawiść. Wyciągi z konta, wielkie samochody, znane marki, urządzenia elektroniczne przytłaczają nas i powodują w efekcie smutek, choć po powrocie z pracy nasz stół ugina się od przysmaków. Zrozumiałem, że tam, gdzie ludzie nie mają nic, myślą o tym jak przeżyć, jak iść do przodu. Tam, gdzie jest wszystko, ludzie narzekają, bo zawsze jest im za mało.
W czasie mojej podróży spotkałem wiele osób, które uświadomiły mi, że życie mija zbyt szybko, by warto było tracić czas na pracę tylko po to, aby dotrzymać kroku innym, by nie mieć mniej. Pracować, aby kupić dom, samochód, superciuchy.(…)
Tutaj przekonałem się, że Europa jest zimna, bo ludzie nie są blisko siebie. Nie wymieniamy uścisków ani uśmiechów. A gdy ktoś spojrzy na nas w metrze, uciekamy wzrokiem. Pracujemy bez większej ochoty, bo zawsze znajdzie się się jakiś szef czy kolega z pracy, który działa nam na nerwy tak bardzo, że jej nienawidzimy… Wracamy do domu wykończeni. To chwila, by zjeść kolację i powiedzieć swojej połowie jak bardzo jesteśmy wkurzeni z powodu tego gościa z pracy, którego nienawidzimy, no i z powodu korków, w których tkwiliśmy przez ponad godzinę. Ale było warto, nadal mamy pracę, dzięki której kupimy nowy telewizor z płaskim ekranem, czterdzieści dwa cale, w którym idealnie widać, że książę Monako nadal jest kawalerem a Ricky Martin powiedział, że jest gejem.”
Życiowa misja
To fragment książki nieżyjącego już Kacpra Godyckiego-Ćwirko, Sprzedaj lodówke i jedź dookoła świata. Przeczytałam ją w trzy dni i wciąż nie mogę wyjść z podziwu. Bo Kacper w zasadzie zrobił, to co zawiera się w krótkim i zabawnym tytule- porzucił pozornie bezpieczny, korporacyjny świat i wyruszył ze swoją misją odkrywcy i pasjonata poznać inny świat. Ten bliższy natury i prawdy. Postawił wszystko na jedną kartę- kolejne akapity udowadniają, że nie wybierał taryfy ulgowej. Wtapiał się w tłum, by do cna poznać kulturę i tradycję mieszkańców, nie raz zbliżał się do krawędzi zdrowia i choroby; poznawał, smakował, żył z całą (niekiedy bolesną) intensywnością.
Parę razy zastanawiałam się czy będąc na jego miejscu, a jednak znając datę swojej śmierci, również żyłabym tak intensywnie? Czy nie przystopowałabym, aby odciążyć nie do końca wydolny organizm aby posłużył mi na dłuższe lata? Myślę, że to retoryczne pytanie zadaje sobie niejeden szaraczek tkwiąc na miękkiej kanapie, kiedy w górach ginie kolejny himalaista. Po co to robić, skoro to niebezpieczne? A no właśnie… A po co żyć? Pytanie jak chcemy, by wyglądało nasze życie. Prosto, zwyczajnie, schematycznie, dzień za dniem? Czy raczej intensywnie w całej jego różnorodności, choć z potencjalnymi niebezpieczeństwami? Tu, każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Wszak różnimy się- mamy inne charaktery, cechuje nas inna wytrzymałość lęki i marzenia.
Żyj jak w filmie
Zupełnie niedawno natknęłam się na książkę, której tytułu nie pamiętam, nie jest to jednak teraz istotne; w każdym razie, autor przyrównał życie człowieka do filmu. Każdy żyje innym filmem i według innego scenariusza. Wyobraź sobie, że w wieku siedemdziesięciu czy osiemdziesięciu lat mógłbyś dostać taśmę z nagraniem z własnego życia. Co zobaczysz? Nudny tasiemiec, po którym śpi się jak dziecko, czy może przygodowy film akcji, w którym jesteś dobrym, nietuzinkowym bohaterem spełniającym swe najgłębiej ukryte w sercu pasje? Kim chcesz być? jak chcesz żyć? Kto jest Twoim bohaterem? I najważniejsze pytanie- dlaczego nie być nim samym dla siebie…?
Czytałam wiele książek podróżniczych, ale historia podróży Kacpra jest inna. Zawiera w sobie wiele przemyśleń na temat tego dokąd zmierzamy, po co nam posiadanie i co zrobić z czasem który pozostał. A zwykle myślimy, że jest go sporo. Tu, życie pokazało, że zawsze mamy mniej czasu niż sądzimy, więc nie odkładajmy życia na później. Później może nigdy nie nadejść…
Zdjęcia:
1). www.driverabroad.com
2). ksiazki.wp.pl