Gdybym chciała go znaleźć w sieci…
Imię: Kamila
Nick: Emocjonalna
Płeć: kobieta
Wiek: 31 lub 32 (brak pewności)
Zawód: Dziennikarz/Copywriter
Kogo szuka: wyrozumiałego przyjaciela
z silną potrzebą zachowania
przestrzeni osobistej
Albo gdybym urodziła się dwadzieścia lat wcześniej
i korzystała z rubryki towarzyskiej w prasie codziennej…
Wrażliwa i zadbana trzydziestolatka
pozna panią lub pana do rozmów o życiu, sztuce,
kulturze i szeroko pojętym mistycyzmie.
Wiek i wygląd nie grają roli. Wymagane: ciekawość świata,
inteligencja, błyskotliwość, niezależność i krytyczne myślenie.
Zamieszczająca ten anons uprzedza, że nie odpisuje na
ogłoszenia energetycznych wampirów tudzież osób,
które kochają powielać wzorce i stereotypy.
Lub gdybym znów miała 15 lat a zamiast internetu
ŁĄCZKĘ TELEZAJĄCZKA w telegazecie…
Cześć. Jestem spokojną duszą, która kocha Tolkiena,
Ursulę Le Guin, kino i długie spacery po lesie z psem.
Chętnie nawiążę kontakt z rówieśnikami z całej Polski,
którzy mają ochotę na korespondencyjną znajomość
z dziewczyną ślącą listy w ręcznie robionych kopertach.
Tymczasem…
W całym swoim życiu wielokrotnie szukałam przyjaciół.
Najpierw w podstawówce, gdy walczyłam o to, by mimo
sprzeciwu rodziców i nauczycieli móc siedzieć w ławce
z najmniej grzeczną dziewczyną i w liceum, gdy
opowiadałam o sobie bzdury, żeby ludzie w końcu
mnie polubili.
I choć przez cały czas zawsze ktoś był obok,
to ze smutkiem stwierdzam, że jestem niestała
w uczuciach. Żadna z moich znajomości
nie przetrwała próby czasu a wszystkie przyjaźnie
kończyły się po trzech latach.
Co ciekawe, zawsze ciągnęło mnie do podobnych ludzi.
Innych. Dziwnych. Kosmitów. Na swój sposób silnych
i niezależnych od społecznych konwenansów.
Przyjaźń jednak wiele wymaga.
Przede wszystkim czasu, spotkań i wysiłku.
Niestety jestem tą, która wiecznie
przekłada spotkania i tą która się spóźnia.
Jestem tą, która powie prawdę w oczy, choć nie zawsze
jest miła. Jestem wybuchowa, kłótliwa i klnąca jak szewc,
gdy autobus spóźnia się trzy minuty.
Trudno się ze mną wytrzymać, zwłaszcza w okresie dołków,
bo czuję całym sercem. Jak jest mi źle, to umieram,
a kiedy jest mi dobrze to skaczę pod sufit ze szczęścia.
Wczoraj medytowałam, dziś uprawiam jogę,
a jutro zapiszę się na ceramikę dla początkujących.
Nie zdziw się, gdy będę chciała postawić ci tarota
lub zapytam o twój znak w chińskim horoskopie.
No i lubię ciszę i święty spokój; cholera, ja kocham ciszę!
Często udaję więc, że mnie nie ma. Nie odbieram,
nie oddzwaniam, jestem off-line i zapominam
o bożym i rzeczywistym świecie.
Jednak mimo tych wszystkich wad i przywar,
brakuje mi przyjaciela. Kogoś, kto by mnie nie krępował.
Kogoś, komu nie przeszkadzałby brak makijażu w sobotę
i to, że wolę wypić litr zielonej herbaty pod ciepłym kocem
niż litr wódki na gorącej imprezie.
Brakuje mi śmiesznych smsów za dnia
i ciekawej wymiany zdań na każdy temat.
Brakuje mi czyjejś tęsknoty i potrzeby spotkania.
Tego, żeby ktoś w ciągu dnia napisał „kawa?”
albo wpadł niezapowiedziany, bo odkrył ciekawą książkę.
Czy zauważyłeś, że większość kultowych seriali, to
historie o grupach przyjaciół?
Przyjaciele, Jak poznałem waszą matkę, Teoria Wielkiego Podrywu...
Może ludzie tęsknią za życiem w komunie, w której każdy
przyjmuje na siebie jakąś rolę a dzięki temu znajduje w świecie
wyjątkowe miejsce…? Nie potrafię się przyjaźnić, choć
chciałabym umieć. Ale jak powiadają, najlepsza
nauka to ta, która wydarza się podczas doświadczania.