-To co? Dziś kolejna przeprowadzka?
Pyta mnie mój kolega z redakcji.
-Która to już? Szósta? – dopytuje.
Liczba, którą mu podałam sprawiła,
że zaniemówił.
-Jak to: DWUDZIESTA TRZECIA???
Tak. Dwadzieścia trzy.
Dokładnie tyle razy przeprowadzałam się
w swoim krótkim, bo zaledwie 33-letnim życiu.
Dużo? Tak, ja też myślę, że dużo.
A najzabawniejsze jest to, że jedną z
moich głównych wartości jest stabilność.
Uważam się za domatora. Lubię wrastać
korzeniami w miejsce, do którego czuję silne
przywiązanie.
A jednak – Wszechświat daje
coś zgoła odmiennego.
Brak stabilności, wieczne zmiany,
ruch i chaos, niepewność.
Może wie lepiej, czego mi potrzeba?
Może przy osadniczym trybie życia
zapomniałabym po co jestem i jaki jest mój sens?
Może bym zgnuśniała w dobrobycie
powielając styl życia milionów ludzi na świecie:
kupowałabym rzeczy, których nie potrzebuję i na
które mnie nie stać, by wywrzeć wrażenie, na tych
za którymi nie przepadam…? Kto wie…
Cuda zdarzają się wtedy, gdy odpuszczam.
Gdy mówię na głos: UFAM CI.
UFAM CI
Wszechświecie.
Kosmosie.
Energio.
Losie.
Czymkolwiek jesteś.
Przyjmę co mi dasz,
pogodzę się z tym, co odbierzesz.
I choć to pięknie brzmi, a słowa
rodzą się bezwysiłkowo, to
praktyka przychodzi z trudem.
Ale jednak – zdarza się.
Są momenty, gdy naprawdę ufam i
poddaję sie strumieniowi życia,
akceptując wszystko, bo nie mam już sił
walczyć ani się sprzeciwiać.
Tak jak dwa tygodnie temu,
gdy mokłam w deszczu czekając na
pociąg, wiedząc że muszę natychmiast
się wyprowadzić choć nie mam dokąd.
Mieszkanie, które miałam kupić
okazało się bublem, a tymczasowy pobyt u koleżanki
zmienił się w trudną lekcję przetrwania.
I właśnie wtedy zadzwonił telefon –
jakiś nieznany numer.
-Halo?
-Kamila? Cześć! Tu Malwina. Chcesz u mnie mieszkać?
-Ale jak to? Skąd…?
-Jakoś mi się obiło o uszy, że szukasz…
-Malwinka, ja mam dużego psa…
-Wspaniale, bardzo lubię psy 🙂 To, co?
-Od kiedy?
-Od końca września? Pasuje?
-Noooo…!
-Świetnie. Dostaniecie wielki pokój
z balkonem i z oknami wychodzącymi na wschód.
jesteśmy umówione! To pa!
Nie mogłam w to uwierzyć.
Bo Malwina to koleżanka, którą
zawsze chciałam lepiej poznać.
Inspirowało mnie to, że jeździ do Indii i do Katmandu
i przywozi stamtąd masę historii, których można słuchać
godzinami przy kubku herbaty. Ale zawsze brakowało
nam czasu, okazji, przestrzeni…
Często powtarzałam w duchu: jak fajnie byłoby ją
bliżej poznać. No i proszę. Jest potrzeba,
Wszechświat działa i daje prezenty w czasie,
który jest właściwy. I jak nie ufać? Jak wciąż wątpić?
Prawda jest taka, że lubimy walczyć
i szamotać się z życiem, bo tak nas nauczono.
Zewsząd zalewają nas slogany pseudocoachów i
„PożalSięBożeAutorytetów”, że życie polega
na ciągłej walce.
Walcz, zdobywaj, osiągaj.
Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą!
A ja mam inną filozofię, której
kluczem jest prostota: pokochaj to, co masz
i zaakceptuj, to czego nie lubisz.
Przede wszystkim zadbaj o wnętrze.
Bo jeśli wnętrze będzie zdrowe, to
zewnętrzny świat zacznie rezonować z każdą
pojedynczą komórką w Twoim ciele oraz narratorem
w umyśle. Przede wszystkim kochaj i bądź wdzięczny.
Prawda jest taka, że mamy wiele.
Mamy życie, ciało, sprawny mózg,
dach nad głową, przejrzysty umysł,
świadomość, i słońce na niebie.
Tak naprawdę nie ma potrzeby
osiągania czegokolwiek. Bo mamy
wszystko, czego nam potrzeba.
Dokładnie teraz, dokładnie tutaj.
Dostosowane do nas samych ❤