Ludzie dzielą się na tych, co uważają się za fizyczny element świata- postrzegają samych siebie jako ciało, zbiór atomów i materialną część przestrzeni- jest to charakterystyczne dla mężczyzn; oraz za sumę własnych uczuć. To kobiety zwykle uważają się za osoby czujące, wrażliwe i niestabilne emocjonalnie. Nie bez powodu tytuł bloga ma taką, a nie inną nazwę.
Emocje są naszymi uczuciami, które określają kim jesteśmy i jak przeżywamy świat. To również nasze ulotne myśli, które zamieniają się w słowa a potem w mniej lub bardziej impulsywne działania. W zależności od indywidualnych właściwości mamy ich mniej lub więcej. Ich dynamika zmienia się wraz z naszym rozwojem psychicznym, sytuacją życiową i relacją społeczną.
Nic jednak tak bardzo nie wyciąga naszych emocji na powierzchnię jak związek partnerski. Nie bez powodu mówi się, że bycie w związku to wchodzenie do laboratorium uczuć. W bliskiej relacji z drugim człowiekiem jesteśmy w stanie doświadczyć absolutnie każdego uczucia, w sposób tak intensywny jak po zażyciu środków stymulujących mózg. Płynnie przechodzimy od ekscytacji, podniecenia, miłości po stany gniewne, zazdrość i ostatecznie nienawiść. Kiedy dochodzi do tego hormonalna burza, tornado w sercu kobiety niszczy samo siebie i wszystko co spotka na swej drodze.
Ciężko jest być kobietą.
Nie kokietuję. Naprawdę jest sztuką być kobietą zawsze szczęśliwą i spójną wewnętrznie. Rozmawiamy o problemach, dramatyzujemy, płaczemy nie dlatego że lubimy ale dlatego, że to dla nas najlepsze ujście dla uczuć. Ból psychiczny przeżywamy mocniej i głębiej, łatwiej nas zranić. Jak kochamy to całym sercem, jak się oddajemy to w całości- razem z każdą właściwością, możliwościami i wszystkim co dostaliśmy w spadku od Matki Natury.
Czytałam kiedyś powieść Paula Coelho o czarownicach, „Brida”. Opisał on wszystkie najpiękniejsze i najbardziej mroczne właściwości kobiet, z którymi się rodzimy ale o których zapominamy w cywilizacyjnej gonitwie. O sile uczuć, o umiejętności doświadczania przyrody w każdym, najmniejszym jej przejawie. Myślę, że wielu z was znana jest również książka Clarissy Pinkola Estes, „Biegnąca z wilkami”. Opisuje ona kobietę jako jednostkę kreatywną, pełną życia, energii i naturalnych instynktów, które dziś nierzadko ugaszamy za cichym przyzwoleniem kultury w jakiej się wychowujemy.
Znam jedną czarownicę. Dobrą, mądrą i bogatą w umiejętności, które spotkałam wcześniej jedynie w książkach. Kiedy opowiadałam jej, jak trudno radzę sobie z własną wrażliwością i że marzę by być silną emocjonalnie, odparła: „Wrażliwość nie jest słabością. Wrażliwość i uczuciowość to twoja naturalna siła. Wzrośniesz kiedy pozwolisz jej swobodnie przez ciebie przepływać i będziesz ją w sobie naturalnie utrzymywać”.
Myślę, że to dobra rada dla wielu z was, moje kochane Kobiety. A wy- Mężczyźni, proszę bądźcie dla nas dobrzy, wyrozumiali i szanujcie nas.