Czasem życie przesyła nam prezenty. Niespodziewane, miłe i podnoszące na duchu. Takie, które wydają się być idealne na obecny moment zwątpienia w drogę, którą idziemy. Bo przecież nic istotnego się nie dzieje…
Zacznę kolokwialnie- przedwczoraj stuknęła mi trzydziestka . A musicie wiedzieć, że dla mnie urodziny i sylwester to dwa najgorsze dni w roku. Czas łez, bo gorzkich podsumowań, zakańczania czegoś i rozczarowań, że przecież miało być inaczej. Miałam być sławna, bogata i zapisać się w historii świata jako ta, co odkryła lek na raka. Lub chociaż spełniła jedno z innych równie dziecinnych marzeń. A tu znów kiszka i nerwowo pulsujące pytanie: co osiągnęłaś przez kolejny rok?
Niestety wybujały krytycyzm względem siebie nie pozwalał mi nigdy dojrzeć, że tego ważnego dnia dzieje się coś niesamowitego. Że żyję. Że są w tym dniu ze mną ważne i kochające osoby. Że jakkolwiek jest, to mam się dobrze. Utrzymuję się samodzielnie, mam gdzie mieszkać, mam kogo kochać a w lodówce zawsze znajdzie się coś prócz lodu i światła.
Wdzięczność.
Melodyjne słowo, pieszczące ucho, o którym trudno pamiętać. Bo przecież łatwiej narzekać.
Zwalamy na Polskę, na polityków, na deszcz i zarobki. Dzień po dniu narzekamy coraz intensywniej i żarliwiej, aż stajemy się kwaśną miną i czarną, burzową chmurą gotową wybuchnąć na powolną obsługę w sklepie i kiepski system edukacji.
A tymczasem wdzięczność, z tego co mamy jest najlepszym remedium.
Na smutek.
Rozczarowanie.
Tęsknotę.
Wyobcowanie.
Dzień, który dotychczas był najgorszym z moich dni, zamienił się w prawdziwe święto. Nie z powodu prezentów, nie z ilości wiadomości zostawionych w formie smsów, lecz z faktu podjęcia decyzji: TO BĘDZIE DOBRY DZIEŃ. Nie miałam wielkiego przyjęcia, prawdę mówiąc nie miałam żadnego przyjęcia. Miałam święto z samą sobą, skromne, choć wielkie, bo pełne ciepłych uczuć.
Zaopiekowałam się sobą, zabrałam na randkę, byłam dla siebie szczodra. Bo wierzę, że dawanie sobie wszystkiego, co najlepsze nie jest przejawem egoizmu, wręcz przeciwnie. Jest bazą, na której rośnie wszelki altruizm i wdzięczność dla życia.
I wiecie co?
Kolejnego dnia po moich trzydziestych urodzinach świat obdarował mnie naprawdę niesamowitymi prezentami, których nie mogłam się spodziewać. Dostałam wszystko to, czego jak sądziłam zawsze mi brakowało. Musiałam to dostać, bo dzień wcześniej pozwoliłam oczekiwaniom opuścić zbyt analityczną głowę. Im mniej chcemy, tym więcej jest w nas bogactwa.
Wdzięczność ma niesamowitą moc.Wdzięczność jest mądrością doświadczenia. Szkoda by było, byśmy nauczyli się tego na strość. Mędrcem można być w każdym wieku. Spokojnym, radosnym, akceptującym. Doceniając to, jak jest, otwieramy ramiona na to, co nadejdzie.
Bo chyba tak działa mechanizm brzemiennej przestrzeni. Uśmiechając się do świata wciskamy przycisk „move on” i wprawiamy w ruch energetyczną maszynerię czasu i przestrzeni. Odtąd wszystko, co spotkamy będzie właściwe i potrzebne a prezenty będą się pojawiać w najmniej oczekiwanych chwilach, czego Wam i sobie życzę.
Zdjęcie: kadr z filmu Bridget Jones Diary, www.andpop.com
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Mi stuknęła 30tka 3 dni temu! :))
Co do wdzięczności to masz rację… Wdzięczność ma potężną moc. Dużo rozmawiam o tym z moimi klientami.
Jest bardzo fajne ćwiczenie, które pozwala być wdzięcznym codziennie. Wystarczy prowadzić dziennik wdzięczności, codziennie wieczorem przed snem zapisać wszystkie dobre rzeczy, które przytrafiły nam się tego dnia, od tego że żyjemy, że kierowca autobusu się uśmiechnął, że kawa była pyszna, a w pracy udało nam się wyrobić z dokumentami na czas. Następnego dnia rano, po przebudzeniu wystarczy przeczytać notatki z poprzedniego wieczoru i już mamy lepszy humor! I potem wieczorkiem znów notatki… itd…. Pięknie to wygląda jak ma się cały kalendarz/notes zapisany dobrem, które nas spotkało.
Szczególnie ważne jest to jeśli chodzi o Polaków, którzy mają wrodzoną tendencję do narzekania i widzenia wszystkiego w czarnych kolorach. Ja patrzę na to z zewnątrz (9 lat poza Polską) i serce mi się kraja… ale z drugiej strony mam za to więcej pracy 😀 hahaha
Pozdrawiam!
Hej Ania 🙂 Świetny pomysł z notatnikiem wdzięczności. Faktycznie, to może pomóc, jeżeli mamy nawykową tendencję do narzekania. Sama chętnie spróbuję. I również wszystkiego najcudowniejszego z okazji urodzin na nowej trzydziestoletniej drodze życia 😉 Pozdrawiam ciepło!
Dziękuję! Cieszę się, że pomysł z dziennikiem wdzięczności się podoba! Powodzenia!