Pół roku bycia singlem. Co się zmieniło?

I oto nareszcie jesteśmy na swoim.

Po 24 życiowych przeprowadzkach.
Po mieszkaniu kątem u znajomych.
Po licznych wynajmach, kaucjach,
zwrotach i noszeniu kartonów w górę i w dół.

W tych wszystkich miejscach
zostawiłam po cząstce siebie.
Ale i urosłam o nowe zmiany.

W niektórych mieszkaniach
trochę zmądrzałam, a w innych
totalnie zgłupiałam.

Kochałam, związywałam się,
zrywałam i byłam porzucana.

Płakałam z bezsilności.
I skakałam z poczucia szczęścia.

Ale własne mieszkanie,
to nie tylko miejsce.
To również metafora nowego życia.

Nowy etap. Nowy wiek. Nowa ja.
Brzmi banalnie, prawda? Niczym
wyświechtany tytuł noworocznego
artykułu w taniej gazetce.

Mimo to, użyję go raz jeszcze.
Dlaczego? Bo koniec z „nie wypada”.

A wiec. Nowy etap. Nowy wiek. Nowa ja.

Kamila, która nigdy nie pozwalała
sobie na bycie w pełni sobą.

Bo nie wypada mieć 33 lat i skakać jak dziecko.
Nie wypada mieć za sobą kilku związków,
które niemal zawsze kończyły się tak samo.

Nie wypada mieć różowych kapci z Myszką Mickey
albo nie być pewnym co dalej.

Nie wypada…

Porzuciłam wypada i nie wypada/ trzeba i nie wolno.
I porzuciłam bycie w związku z drugim
człowiekiem. Nie dlatego, że bycie z kimś
jest złe lub męczy.

Porzuciłam potrzebę bycia z kimś na siłę,
co czyniłam często, bo
nie mogłam wytrzymać z samą sobą.

Nie szukam już potwierdzenia własnej wartości w cudzych oczach.
Nie utożsamiam własnego samopoczucia
od czyjegoś stanu emocjonalnego lub humoru.

Chcę być sobą. Taką, jestem.

Iść w kierunku, który dyktuje serce.
I nie musieć uznawać  kompromisów.

Egoistyczne? Wydaje mi się, że większym
egoizmem jest bycie z kimś, bo tak jest łatwiej.

Natomiast bycie singlem konfrontuje
z największymi lękami i
społecznym odrzuceniem.

Bo przecież można komuś
wybaczyć bycie samemu,
jeśli życie tak się ułożyło.

Ale samotność z własnego wyboru?,
To przecież trudno zrozumieć.

20190302_083349

Ileż to już razy usłyszałam:
„Nie martw się. Na pewno kogoś znajdziesz”.
A ja w ogóle się nie martwię. I co więcej,
nie potrzebuję nikogo znaleźć.

W marcu mija siódmy miesiąc odkąd jestem singlem
A przez ten czas zmieniło się mnóstwo rzeczy.

Przede wszystkim przestałam udawać.

Jestem tym, kim akurat się czuję.
Milczę, gdy nie chcę gadać.
Mówię NIE, gdy tak podpowiada serce.
Z szafy wyrzuciłam to, czego nigdy nie lubiłam nosić.

Dziś królują dżinsy, dżinsy, jeszcze więcej dżinsów
i zabawne t-shirty.

Bo nic nie muszę.

Z rozbawieniem natomiast obserwuję
tańce godowe koleżanek, które widząc
WOLNEGO chłopaka zaczynają
swoje małe erotyczne gierki.

Z dnia na dzień pogłębia się makijaż,
szpilki zastępują trampki, a krótka
sukienka jest obowiązkowym dress codem
niezależnie od pogody.

Patrzę z rozbawieniem i współczuciem.
Bo sama tak robiłam.

Zauważy mnie – och a więc jestem coś warta.
Nie uśmiechnie się, wpadam w depresję, bo
najwyraźniej jestem NIKIM.

Jak dobrze, że mam to za sobą.
Dziś nikogo nie szukam. Opuściłam
to Wesołe Miasteczko, w którym
rollercoaster króluje ponad innymi.

A skoro nie szukam, to nie muszę:

wychodzić z siebie, udawać, przymilać się,
potakiwać, przebierać się, wytrzymywać,
starać się, analizować i zamartwiać
wyimaginowanymi problemami.

Ufff.

Natomiast mogę wszystko inne.
Sama lub z kimś.

Teraz, w sobotę rano wstajemy skoro
świt i wychodzimy z Luną na
kilkugodzinny spacer po plaży.

Nie mam na sobie
grama podkładu ale piękną różową czapkę,
w której wyglądam jak dziki skrzat.

20190302_083401

Czy nie czuję się nie do pary?
Czy nie brak mi relacji?

Przecież mam ich mnóstwo.

Rodzice, pies, przyjaciele, znajomi, nowi sąsiedzi.
I nawet obcy psiarze, których mijamy na plaży.

Jestem tego częścią. Pojedynczą nitką
w pajęczej sieci innych pojedynczych nitek.
Lub inaczej – idealnie pasującym puzzlem
układanki zwanej ŻYCIEM.

Rozglądam się po moim małym
30-metrowym mieszkaniu.
Jeszcze nie wszystko gotowe.

Nie mam karnisza, akwarelowe obrazy
stoją na ziemi, a parę rzeczy
wciąż trzymam w kartonach.

To, co jednak wyróżnia
mieszkanie na tle pozostałych, to
przestrzeń.

Zero gratów, śmieci
i niepotrzebnych bibelotów.

I tak samo zaczyna być w duszy. 

Opuściłam „świat związków” by
znaleźć przestrzeń. Własne kolory,
tożsamość, uczucia i przedmioty.

By to kim jestem nie było pożyczone
lub przejęte, ale własne.
Przeżyte. Zrodzone ze mnie. Moje.

 

 

Opublikowane przez Kamila Gulbicka

Emocjonalna istnieje od kwietnia 2014 roku i porusza tematykę samorealizacji oraz pracy z emocjami. Strona ma służyć dwóm celom: prezentowaniu metod prowadzących do ogólnie pojętego sukcesu życiowego oraz zapoznaniu czytelników z książkami, które pomagają zrozumieć siebie i świat. Nie zabraknie też odrobiny rozrywki i recenzji z miejsc i kulturalnych wydarzeń.

5 myśli w temacie “Pół roku bycia singlem. Co się zmieniło?

  1. Ach jakie to piękne, barwne i kolorowe dodatki „garderoby”… tylko ze w tym wszystkim dostrzegam głęboki problem akceptacji siebie, braku zrozumienia istoty równowagi w relacjach partnerskich, nie związku( który ma skojarzenie zwiazania) ale właśnie w relacji partnerskiej. Yin Yang to nic innego jak równowaga, dopełnienie, jak „bo mogę”” bo chce”. Radosne napawanie sie stanem bycia singlem jest, sorry, anomalią, jest głęboko ukrytym problemem. To co napisałaś ze tego czy tamtego nie musisz, to otworze Ci oczy, będąc w relacji tez nie musiałaś. A ze robiłaś rzeczy wbrew sobie wynika z braku akceptacji samej siebie. Pozostając w tym stanie ( radosnym w/g Ciebie) jest pójściem na łatwiznę, lenistwem, brakiem odwagi aby stanąć w prawdzie. Jest idealnie wpisujące sie w krajobraz, Btw ostatnio jechałem przez miasto, patrzę bilbord „planeta singli” (serial TVN chyba), smutno mi sie zrobiło… Kamila, znam Cię i wierze w Ciebie i życzę jednak rozwoju, równowagi, radości i bogactwa które wnosi partnerstwo. Abys sie w tym rozsmarowała.

    1. Rozsmaruję i rozsmakuję się w tym. Oczywiście, że tak 🙂 O ile nauczę się być ze sobą. Bo jest dokładnie tak jak mówisz- brak akceptacji daje o sobie znać. Więc już czas zwolnić i zaakceptować siebie i innych. I zaufać, że lekcja którą obrałam nie pójdzie na marne. Niektórzy uczą się w parach, inni w pojedynkę. Oby ta nauka kochania siebie zrodziła we mnie też miłość do drugiej osoby. Dzięki za merytoryczny i przemyślany komentarz. Uściski i wszystkiego dobrego ❤

    2. anomalią jest napawanie się byciem singlem??? bez poczucia tego stanu nie ma żadnego sensu wiązanie się z kimkolwiek – dobrze to podsumowałeś, choć to słabe życzenie – najłatwiej się rozsmarować będąc z kimś, nie wiedząc czego naprawdę potrzebuję

    1. Dziękuję Kochana. Nowy początek to zawsze nowa szansa na siebie samego 🙂 Cudowności ❤

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: