„Szczęście to nie przypadek” cz.4

Obiecałam sobie i Tomczykowi, że wpis będzie codziennie. Więc jest.
Nawet jak mi się nie chce. Nawet jak jestem spóźniona i dopiero w połowie spakowana by ruszyć do Warszawy (kwestia ustalenia priorytetów, patrz „Szczęście to nie przyapdek” cz.1).


Dobrze zatem.
Wracając do książki autorów Levina i Krumboltza, postaram się w miarę sprawnie opisać kolejne kroki aktywizujące do działania. Są dość szablonowe i powielane zapewne w gazetkach typu Sens etc., ale czasami to co najpowszechniejsze bywa również najłatwiejszą metodą by wprowadzić natychmiast w życie, bez zbędnej zabawy w dialog z ego.

KROK 3: SPRÓBUJ CZEGOŚ NOWEGO
1. Wróć do domu inną drogą niż dotychczas.
2. Znajdź sobie nowe hobby lub zajmij się nową dyscypliną sportu.
3. Zgłoś się jako wolontariusz do pracy w organizacji, która cię zaintryguje.
4. Na przyjęciu zadawaj prowokujące pytania , na przykład: co byś zrobił, gdybyś wygrał bardzo dużą sumę na loterii?
5. Stwórz w internecie miejsce dla grupy o podobnych zainteresowaniach.
6. Kup gitarę, wypożycz pianino albo zacznij uczyć się grać na jakimś instrumencie muzycznym.

Pójście inną drogą rzeczywiście bywa intrygujące. W moim przypadku zazwyczaj kończy się zgubieniem…
Sport. Od kilku dni szukam jakiejś strzelnicy w Trójmieście (i bynajmniej nie chodzi mi o broń palną, lecz strzelanie z łuku. Jestem fanką „The Vikings” i „The Lord of the Rings”). Zawsze byłam ciekawa jak to jest się czuć Legolasem.
O wygraną w totka też pytałam znajomych. Ludzie na ogół twierdzą, że pieniądze nic w ich życiu by nie zmieniły bo nie dają szczęścia. Dają. Mi dadzą. Obiecuję, że będę szczęśliwa i przestanę w końcu narzekać.
Punkt 5. „Stwórz w internecie miejsce dla grupy o podobnych zainteresowaniach”. Powiedzmy, że stworzyłam- blog. Na poprzednim bywało i 600 wejść w tygodniu (sprawdzałam statystyki co godzinę).
Kub gitarę?
No way.
Pominę zatem wprowadzenie w życie kilka punktów.
Z gorącego współczucia dla sąsiadów na przykład.

„Szczęście to nie przypadek” cz.3

Kolejny mały krok do sukcesu przedstawiony przez autorów „Szczęście to nie przypadek” to krok polegający na otwarciu swojego umysłu na naukę. I nie chodzi tu tylko o edukację szkolną, a raczej o dostrzeganie nowych możliwości w pozornie błahych rzeczach, które powodują, że zasoby naszej wiedzy pęcznieją.


KROK 2: CIĄGLE SIĘ UCZ
1. Zbadaj wszystkie interesujące cię możliwości.
2. Poszukaj w bibliotece książek, które mogłyby cię zainteresować.
3. Pisz e-maile do znanych osób , zadając im intrygujące pytania dotyczące ich pracy.
4. Bierz udział w dodatkowych kursach doskonalenia zawodowego i różnych szkoleniach.
5. Serfuj w sieci , szukając nowych informacji na interesujące cię tematy.

Zastosowałam kilka z nich.
Wypożyczyłam i zakupiłam kilka książek odnośnie tego co pisać i jak pisać poprawnie, ściągnęłam z chomika audiobook Tomczyka o blogowaniu (dzięki niemu dowiedziałam się co to są widgety i czym jest google analytics).
Napisałam maila do dwóch pisarzy i jednego dziennikarza z prośbą o ocenę warsztatu moich tekstów a także prosząc o rady dokąd mogę pójść z tekstami by zwiększyć sobie szansę na publikację. Wysłałam zgłoszenie na warsztaty literackie. Zostałam odrzucona, ale przynajmniej próbowałam. I zrozumiałam też, że nie warto zgłoszenia zostawiać na ostatnią chwilę. Lepiej zrobić to 29 marca niż 1 kwietnia, jeżeli zgłoszenia przyjmowane są do 1 kwietnia. Taka mała rada i przypominajka dla siebie samej na przyszłość.
A jeżeli chodzi o surfowanie po sieci- na youtubie znalazłam cykl programów szkoleniowych poruszania się po WordPressie. Na jednej ze stron przeczytałam natomiast o tym, jak wypozycjonować swojego bloga. O ile przynajmniej połowa z tego, to dla mnie czarna magia to i tak warto przyjrzeć się kilku rzeczom. A koledzy programiści pomogą mi zrozumieć magię.
Oto linki:
http://www.seoportal.pl/pozycjonowanie-bloga-w-google-i-innych-wyszukiwarkach
http://www.google.pl/intl/pl/analytics/features/social-sources.html

„Szczęście to nie przypadek” cz. 2

Autorzy poradnika „Szczęście to nie przypadek” szczególną uwagę zwracają na interakcje międzyludzkie. Spotkanie przypadkowych ludzi oraz poznanie ich inspirujących historii może diametralnie zmienić życie, naszą drogę do celu a nawet sam cel.


Levin i Krumboltz zachęcają do bycia otwartym wobec nieznajomych a także nakłaniają by dzielić się własnymi historiami i poglądami nie tylko w kręgu znajomych lecz  wyjść poza sam krąg. Nawet jeśli będzie to oznaczać porzucenie przysłowiowych ciepłych kapci i miłego kocyka- zawsze warto wyjść poza strefę bezpiecznego komfortu.
Autorzy przedstawiają drogę do bardziej satysfakcjonującego,aktywnego życia i spełnienia zawodowego w pięciu krokach. Pierwszy krok jest właśnie o wspomnianych przeze mnie interakcjach:

KROK 1: ROZMAWIAJ Z RÓŻNYMI LUDŹMI
1. Utrzymuj kontakty, buduj relacje.
2. Przy każdej okazji postaraj się porozmawiać przynajmniej z trzema nowymi osobami
3. Znajdź kogoś kto z pasją podchodzi do swojej pracy, zadawaj tej osobie jak najwięcej pytań.
4. Porozmawiaj z przyjaciółmi o swoich wątpliwościach co do własnej drogi zawodowej.
5. Rozmawiaj o swoich wątpliwościach niemal z każdym, kogo spotkasz.
6. Porozmawiaj nawet z tymi, z którymi normalnie nie ośmieliłbyś się porozmawiać.
7. Porozmawiaj z kimś sławnym przy pierwszej nadarzającej się okazji.
8. Rozmawiaj o swoich wątpliwościach dotyczących kariery zawodowej z każdą napotkaną osobą.

O ile kilka z powyższych punktów jest dość zabawnych i w mojej opinii nieracjonalnych (punkt 8. i punkt 5.-  raczej nie będę dzielić się historią swego życia z  panią w piekarni) to kilka z nich przynosi zadziwiające efekty, a wiem, bo przetestowałam na sobie. Np. punkt 2.- „Przy każdej okazji postaraj się porozmawiać przynajmniej z trzema nowymi osobami”.
Zadziwiające jak otwarci są przypadkowo spotykani ludzie. A porozmawiać można o wszystkim- o pogodzie, o zdrowiu, o pracy. O pieniądzach też, choć to grząski grunt. Większość twierdzi na ogół, że ich nie ma, choć „niemienie” jest dziś pojęciem strasznie subiektywnym. Fajne jest to, że ludzie na ogół są ufni i chętni by dzielić się własnymi historiami, niezależnie od metryki. Nawet Polacy, coraz chętniej przekraczają własne, jakże niegdyś ciasne społeczne granice (choć chyba nigdy nie spotkałam ludzi z większą otwartością niż Skandynawowie ale to zupełnie inna spuścizna historyczna i kulturowa).
Nawiązywanie relacji pozwala zdobyć doświadczenie w kontaktach międzyludzkich, pozbawia lęku, podsuwa interesujące pomysły a co najważniejsze stwarza dużo potencjalnych możliwości. Kto wie, może kobieta z ławki na deptaku opowie przypadkiem o tym jak zdobyła dofinansowanie na własną firmę (a nas od dawna ciągnie do bycia niezależnym?). Ciekawie jest zobaczyć po jakimś czasie nawiązywania kontaktu z nowymi osobami, że nasze grono znajomych znacznie się powiększa. Dzięki temu stajemy się obywatelami nie tylko własnego, skromnego domu ale też przestrzennego świata i widzimy, że nie jesteśmy jednostkami zamkniętymi w szklanej bombce bez dopływu powietrza.

„Szczęście to nie przypadek”

Wspominałam wczoraj o kilku ciekawych książkach, które zasiliły moją bibliotekę.
Chciałabym dziś do jednej z nich nawiązać. „Szczęście to nie przypadek” A.S. Levina i J.D. Krumboltza. Może nie jest pozycją z górnej półki psychologii, ale jest  w niej kilka „perełek”, na które zwróciłam szczególną uwagę. Chociażby te kilkanaście punktów poniżej, które mają na celu zaktywizować umysł do działania i podążania małymi krokami do celu. Może komuś z Was pomogą. Na pewno nie zaszkodzą, a warto im się przyjrzeć.


PRZYGOTUJ SIĘ DO DZIAŁANIA
1. Zapisz działania, które planujesz i sporządź szczegółowy plan każdego punktu w postaci pojedynczych kroków.
2. Idź do celu małymi krokami, aby czuć się bezpiecznie.
3. Zaplanuj wszystko tak, aby móc uczestniczyć w spotkaniach organizacji do której należysz, klubu i tym podobnych.
4. Zgadzaj się na każdą nową propozycję, a potem zastanawiaj się nad tym jak to zrobisz.
5. Powiedz sobie: „każdego dnia choć jedną rzecz zrobię inaczej niż zwykle” i potem wprowadź te hasło w życie.
6. Pomyśl o tym, jaką korzyść twoje działania przyniosą innym, nie tylko tobie.
7. Zbadaj problemy, jakie dostrzegasz w miejscu pracy i pomyśl o tym, jak możesz je rozwiązać.
8. Przezwyciężaj trudności, które przeszkadzają ci w działaniu.
9.Dostrzegaj komizm w tym częstokroć zwariowanym świecie.10. Nie zniechęcaj się, jeśli zostaniesz odrzucony- podnieś się i spróbuj jeszcze raz.
11. Zrozum, że nawet jeśli twoje działania nie odniosą pożądanych skutków, to i tak nie wyszedłeś na tym gorzej niż gdybyś nie robił nic.
12. Naucz się radzić sobie ze stresem.
13.Świętuj każdy mały sukces.
14. Naucz się budować poczucie pewności siebie, na przykład poprzez przyjmowanie komplementów z wdzięcznością.
15. Nie szukaj wymówek, by ciągle odwlekać działanie w czasie.
16. Ćwicz działania, które później chcesz wprowadzić w życie, odgrywając je ze wspierającymi przyjaciółmi.

W moim przypadku chodzi o pisanie.
A żeby pisać, tworzyć, publikować, robić wszystko co mnie do tego pozytywnie nakręca, dobrze byłoby podjąć kilka konstruktywnych działań produkujących energię. Zwłaszcza dwa pierwsze punkty uważam za niezwykle istotne jeśli ma się problem z organizacją dnia i ustaleniem priorytetów. Same uświadomienie sobie, że jestem niezorganizowana poszerza codzienną uważność, dzięki czemu umyka mi mniej istotnych rzeczy.
I co najważniejsze- piszę teraz codziennie. Przynajmniej jeden tekst. Opowiadanie, erotyk, rozdział noweli, list. Ale codziennie.

Metoda małych kroków

Postanowiłam, że moje życie będzie lepsze.
To nie jest tylko postanowienie.
To deklaracja działania.


Korzystając z porad doświadczonej Pani Coach oraz mojego przyjaciela zajmującego się prowadzeniem ludzi na ścieżce kariery, postanowiłam, że czas zacząć żyć. Zdynamizować marzenia, zaktywizować własny potencjał.Rozmowy ze znajomymi, którzy są terapeutami i doradcami zawodowymi prowokują do wewnętrznego dialogu i stawiania sobie pytań, czym jest szczęście i jak wieść bardziej satysfakcjonujące życie. To z kolei doprowadziło do tego, że osobista biblioteka powiększyła się o ciekawe tytuły- „Szczęście to nie przypadek”, „6 filarów poczucia własnej wartości”, „Asertywność- umiejętność skutecznej stanowczości”, „Droga do bogactwa” oraz wiele innych. Wymienione pozycje pobudzają do kreatywnego myślenia i wprowadzania myśli w czyn. Osobiście zachwyciłam się książką Nathaniela Brandena o tym jak podnieść poziom poczucia własnej wartości, bo lektura rozwija emocjonalną i psychiczną świadomość własnych nawykowych działań, prowokująch do autosabotażu ludzkich marzeń i konstruktywnych planów. Będąc swoim własnym wrogiem, nie zajdziemy daleko. Na pierwszym coachingu zapytano mnie, co chcę robić w życiu.
-Nie wiem- odpowiedziałam- może opiekować się starszymi ludźmi. Albo pracować w jakimś biurze-mówiłam bez przekonania.
-Słabe- odparła moja Pani Coach- stać cię na więcej. Na wiele więcej. A teraz zadam ci kolejne pytanie.Co lubisz robić i co przyniosłoby ci satysfakcję, niezależnie od pieniędzy?
-Pisanie- odparłam intuicyjnie.
-Dobrze. Więc na tym się skupmy.

I tak się zaczęło.
Przyszły pytania o cel i drogę, po jakimś czasie przyszły inspirujące odpowiedzi, potem książki o drodze do sukcesu i wreszcie działania metodą małych kroków. Wysłałam kilka opowiadań do pisarza avant popu z prośba o konstruktywne porady, odświeżyłam kontakty z czasów studiów dziennikarskich, dzwoniłam również do starych znajomych pracujących w mediach co ostatecznie zaowocowało drobną(narazie) współpracą z niezależną telewizją internetową na zasadzie non profit. Udało mi się również zmienić pracę na taką która daje więcej wolności i swobody przy jednoczesnych, stałych zarobkach. Zaczynam w poniedziałek. A we wtorek mam szkolenie z operowania kamerą.

Naprawdę mamy wpływ na własne szczęście. Grunt to uparte i skuteczne działanie metodą małych kroków z jednoczesnym zachowaniem dostatecznej ilości przestrzeni w umyśle na wszystko co nowe i nieznane.
Podjęłam wyzwanie by zbudować sobie możliwości na sukces.
I nie mówię o pieniądzach, choć bywam materialistką.
Mówię o wewnętrznym poczuciu bycia zadowoloną istotą.

Time to continue

Mój boże, ale to człowiek musi się napracować by sobie stworzyć bloga. Połowę dnia na tym straciłam. A może zyskałam? Okaże się w praniu.


Po krótce- o czym blog będzie traktował? O pisaniu. Aha i o życiu też trochę będzie. A może głównie. Może pisanie i życie to jedno? A może znów operuję jakimiś zasłyszanymi w brudnym pociągu szablonowymi dyrdymałami. Trochę o sobie zatem- kobieta, lat 29 lat, piszę od dziecka, choć z wieloletnimi przerwami, błędami stylistycznymi, powielanymi banałami.

Miałam momenty załamania a także twórczej pracy zwłaszcza po alkoholu i po kolejnym zakochaniu.
Bywało, że kochałam pisać, bywało też, że nienawidziłam i do dziś ciężko jest mi samej określić czy piszę dobrze czy źle i czy to, cokolwiek robię ma najmniejszy sens.  Może jestem najzwyklejszym średniakiem bez charyzmy i nikt nigdy niczego mojego nie wyda.  Nigdy od nikogo nie otrzymałam konkretnego feedbacku; dostałam co najwyżej rady bardziej lub mniej pożyteczne. Rób to, nie stosuj tamtego. No cóż. Przynajmniej nie powiem, że się nie starałam.

Dziś się staram.
Staram się z tym całym „social media” i próbuję ogarnąć wszystkie te paski narzędzi, poboczne, widgety, akismeta (co to właściwie jest?). By the way- jak się tworzy kategorie lub jakieś zakładki? Chciałabym w osobnej mieć dajmy na to opowiadania. I co? jak to zrobić? Jest tu jakiś samouczek? Cholera jasna mnie zaraz strzeli. Boże zaczynam żałować, że zmieniłam domenę. Tamta była kiepska graficznie ale za to prosta. A ja prosty człowiek jestem. Choć skomplikowany emocjonalnie.

Cała ta parszywa przygoda dzieje się z powodu ledwie kilku książek…
Przez Kapuścińskiego. Przez wielkiego pana blogera Tomczyka vel Kominek ( Kominka?), który obiecuje że będę bogata i przez terapeutę (czasem korzystam) Brandena, który przeprowadza mnie przez sześć filarów poczucia własnej wartości, gdzie to mam nauczyć się precyzować własne marzenia i potrzeby oraz wprowadzać je w czyn. Niech stanie się zatem.
Blog.
Amen.